niedziela, 24 lipca 2011

Drugie śniadanie mistrzów - przepis na samodzielnie wykonany jogurt



Nastąpił koniec z obżeraniem się słodyczami. Dziś w odcinku deser niskokaloryczny, zdrowy i pyszny. Będzie to własnoręcznie przygotowany gęsty jogurt typu greckiego, który ma wyłącznie same zalety. Nie zawiera żadnych dodatków sztucznie zagęszczających, jak mączki, skrobie, żelatyny itp. Na bazie tego jogurtu możemy w prosty sposób tworzyć dowolne kompozycje smakowe z owoców, orzechów czy pestek (w wersji Cookie jest z dodatkiem pokruszonych ciasteczek i świeżych jagód) będąc pewnym, że nie spożyjemy niepotrzebnych konserwantów i chemicznych barwników i zbyt dużych ilości cukru. Jogurt w wersji Ciasteczkowej świetnie nadaje się nawet na lekkie śniadanko, a już najbardziej na drugie w niedzielę. Ma to swoje uzasadnienie, mianowicie takie, że nastawiając jogurcik wieczorem, wcześnie rano otrzymujemy go w konsystencji dość wodnistej, w związku z czym musi trochę odcieknąć, tak aby mógł stanowić bazę naszego deseru, co trwa tak mniej więcej do południa, a więc okolic drugiego śniadania.

Jogurt grecki w wersji deserowej
trudność: łatwe

Składniki:
1l pełnego mleka (najwłaściwsze byłoby mleko gospodarskie, ale nadaje się też sklepowe, byle by nie UHT. Osobiście polecam Mlekovitę w butelce typu "świeże" 3,2%)
łyżka jogurtu naturalnego
dodatki:
miód
pokruszone ciasteczka (najlepiej własnoręcznie wypieczone, świetnie nadają się moje Digestive
owoce sezonowe

Wieczorem:
Mleko zagotowujemy i studzimy do temperatury dokładnie 40°C (należy to zweryfikować termometrem, nadaje się nawet taki elektroniczny z apteki). Gdy osiągnie tę temperaturę dodajemy łyżkę jogurtu. Nie mieszamy. Garnek zawijamy w koc i odstawiamy na noc w ciepłe miejsce.

Rano:
Mleko w garnku przeistoczyło się w płynny jogurt. Aby stał się gęsty, musimy wylać go na sito/cedzak wyłożony lnianą ściereczką lub kilkukrotnie złożoną gazą i zostawić do odcieknięcia na 3-4h. W międzyczasie możemy wyskoczyć do lasu nazbierać trochę jagód :)
Po upływie tego czasu jogurt mieszamy z odrobiną miodu (opcjonalnie). W wysokich szklankach lub pucharkach układamy warstwowo pokruszone ciasteczka, jogurt i owoce, aż zapełnimy naczynia po czubek. Gotowe!
Smacznego drugiego śniadanka życzy Cookie Monster :)

czwartek, 21 lipca 2011

Ciasteczkowego Potwora ulubione - pełnoziarniste ciastka Digestive

Zawsze zastanawiałam się, cóż to są za ciasteczka, które Ciasteczkowy Potwór tak namiętnie wcina w każdym odcinku swoich przygód. Poszukiwane cechy charakterystyczne tych smakołyków to ich okrągły kształt, złocisty kolor (samo ciasto, zero dodatków), kruchość i obowiązkowo wyjątkowy smak. Obstawiałabym dwa typy: pierwszy to szkockie maślane ciasteczka Walkers, albo, także moje ulubione, słodko-słone pełnoziarniste Digestive.
Nabrawszy pewnego dnia ochoty na schrupanie paru digestive'ów, (a wiadomo, że od półki ze słodyczami w sklepie wolę zrobić armageddon w kuchni) przetrząsnęłam internet, gdzie znalazłam i metodą prób i błędów skompilowałam ze sobą kilka przepisów na te pyszne ciasteczka. Wyszły idealne, bardzo zdrowe i pożywne, a także niemal nieodróżnialne od oryginału. Co poniektórzy dali się nabrać!

Ciastka Digestive
trudność: łatwe

Składniki: 
225 g mąki pszennej pełnoziarnistej 
50 g zmiksowanych blenderem na "mąkę" otrębów owsianych
1 łyżeczka soli
1 łyżeczka proszku do pieczenia 
100 g masła
4 łyżki brązowego cukru
1/4 szklanki mleka
1 łyżka śmietany
Nagrzewamy piekarnik do 180°C. Składniki dokładnie odmierzamy za pomocą wagi kuchennej. Masło ucieramy z suchymi składnikami na tzw. kruszonkę (najwygodniej za pomocą miksera). Dodajemy mleko i śmietanę, ugniatamy wilgotne i zwarte ciasto. Rozwałkowujemy masę na placuszki grubości około 5 mm, starając się nie podsypywać mąką. Szklanką wycinamy równe kółka, które układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Dla efektu, aby otrzymać charakterystyczne dziurki, ciastka możemy ponakłuwać drewnianym patyczkiem lub widelcem. Pieczemy około 15 minut, aż będą miały złotawy kolor.

Likier poziomkowy w stylu "Fragoli" - smak lata zamknięty w butelce

Fragola di bosco - brzmi to bardzo poetycko, nieprawdaż? Tak właśnie przyjaciele makaroniarze nazywają pospolitą poziomkę. 
Włosi miewają zupełnie ciekawe pomysły w dziedzinie alkoholi, jednym z nich jest ten na poziomkowy likier Fragoli z całymi owocami pływającymi w butelce. Rzeczony trunek ma niestety kilka wad. Primo, jest słabo dostępny w Polsce, secondo - jak na moje podniebienie nieco zbyt słodki, tertio: 23%, co to jest. 
A że w poziomki tego lata obrodziło jak nigdy (ciągle są i pewnie jeszcze chwilę będą, zatem marsz do lasu i robimy nalewkę!), w ciasteczkowym laboratorium powstała ulepszona wersja Fragoli, pachnąca latem, lasem i bogata w smaku: słodka, ale z kwaskowo-gorzkawą nutką. Wykonanie jest niewiarygodnie proste. A oto przepis:

Likier poziomkowy "Fragoli"
w naszym domu zwany pieszczotliwie "fragolinką"

trudność: bułka z masłem

Składniki (proporcje):
1 szklanka poziomek
1 szklanka wódki lub spirytusu rozcieńczonego wodą według upodobań co do mocy trunku (nieźle wychodzi 3s/2w)
4 łyżki brązowego cukru

Wykonanie:
Poziomki wsypujemy do słoika i zalewamy alkoholem. Odstawiamy na 1 dobę, nie na dłużej, ponieważ owoce staną się gorzkie. Następnego dnia płyn zlewamy, a owoce mieszamy z cukrem i znów odstawiamy na dobę. Przez noc poziomki puszczą sok, który dodajemy do otrzymanego wcześniej różowego alkoholu. Aby jak najmniej się zmarnowało, można pomóc poziomkom pozbyć się soku odciskając je za pomocą gazy opatrunkowej. (Tip: Poziomkowe wytłoczyny możemy zjeść - są pyszne, abo zamrozić - powstanie z nich coś w rodzaju lekko pijanego sorbetu). Sekwencję tych czynności powtarzamy pożądaną ilość razy, czyli tyle, ile tylko poziomek uda nam się sukcesywnie zdobywać.
Finalny twór można lekko dosłodzić syropem cukrowym (patrz przepis na limoncello) i/lub dokwasić sokiem wyciśniętym z cytryny. Całość możemy przefiltrować przez filtr do kawy, a na koniec wrzucamy do butelki garść świeżych, jędrnych poziomek.

"Fragolinka" znakomicie sprawdza się w roli deseru lub w jego akompaniamencie. Likier podajemy mocno schłodzony.

Tymczasem... trzeba będzie poeksperymentować z inną pozycją z katalogu Toschi, mianowicie jagodowym Mirtillì!
 

sobota, 16 lipca 2011

Jagodowe Garden Party: jagodzianki i jagodowe kruche ciasto z bezą


Dziś odcinek z serii: co by tu wyczarować z produktów znalezionych w lodówce? Rano przypadkiem znalazłam tamże sporą torebkę jagód oraz kosteczkę drożdży. Szykowała się imprezka w ogrodzie, zatem wypiek musiał nadawać się do bezproblemowego spożycia najlepiej bez użycia talerzyków i sztućców. Wymyśliłam sobie jagodzianki, ale nie w formie bułeczek, tylko kruchych kieszonek wypełnionych po brzegi jagodowym nadzieniem. Niestety efekt spełnił moje oczekiwania moooże na jakieś 50%. Przydałoby się popracować nieco nad proporcjami składników. Podzielę się doświadczeniami, jak tylko dojdę do względnej perfekcji. Tymczasem prosty przepis na jagodową tartę, talerzyka jednakże wymagającą, gdyż potwornie:) brudzi ręce.


Kruche ciasto z jagodami i bezą
trudność: bardzo łatwe

Składniki:
3 żółtka (białka oddzielamy i umieszczamy w osobnej misce)
1/3 kostki masła (ok. 80 g)
łyżka śmietany (lub ew. trochę więcej)
1/2 szklanki cukru (ok. 50 g) + 1/4 szklanki (25 g)
1 szklanki mąki (ok. 170 g), ale może się okazać, że będzie potrzeba ciut więcej
spora ilość jagód (nadają się też maliny, wiśnie lub rabarbar)
łyżeczka kardamonu

Nagrzewamy piekarnik do 180°C. Z masła, mąki i 1/2 szkl. cukru palcami ucieramy kruszonkę. Dodajemy żółtka i śmietanę, dokładnie ugniatamy. Właściwą konsystencję ciasta można poznać po tym, że nie okleja rąk i jest łatwe w ugniataniu trochę jak plastelina. Jeśli jest zbyt mokre i klejące - podsypujemy mąkę, jeśli zbyt twarde i zwarte - dodajemy śmietanę.
Ciastem wylepiamy wysmarowaną masłem tortownicę lub formę do tarty. Staramy się to zrobić tak, aby brzegi były wyższe niż środkowa powierzchnia. Ciasto gęsto nakłuwamy widelcem i pieczemy, aż będzie lekko złociste.
W międzyczasie mieszamy jagody z kardamonem (opcjonalnie) oraz ubijamy pianę z białek i 1/4 szkl. cukru.
Po upieczeniu spodu układamy an nim jagody oraz pianę z białek. Pieczemy przez 5 minut w temp. 180°C a potem zmniejszamy temp. do 150°C. Wyjmujemy z pieca, gdy beza będzie złocista z wierzchu (min. 1h)
Odwiedź także FanPage bloga na Facebooku! Kliknij 

środa, 13 lipca 2011

Limoncello, rajski likier z cytryn

  Odwiedź także FanPage bloga na Facebooku! Kliknij 
 
Gdybym miała wyobrazić sobie raj, byłby to cytrynowy sad, a w nim ustawiony wygodny chaise-lounge (ostatnio podoba mi się najbardziej taki ze zrecyklingowanych korków od wina), na nim ja: jedną ręką zrywająca z drzewa cytrynę, z której wyciskałabym sobie soczek bezpośrednio do drinka...
Tymczasem radzę sobie nieco inaczej (co nie znaczy, że jakoś gorzej) i wyciskam hurtowe ilości cytryn sklepowych (choć najlepiej nadawałyby się do tego te z Sorrento, lub pobliskiego wybrzeża Amalfi), dokładnie ścieram z nich skórkę i mieszam ze spirytusem i cukrem. Tak powstaje cytrynowy likier Limoncello, który najlepiej smakuje podawany mocno schłodzony, zwłaszcza po wieczornym posiłku w ogrodzie. U nas w domu to absolutny hit tego lata.

Limoncello
przepis na około 1,5 - 2l trunku
trudność: bardzo łatwe, ale można się trochę zmęczyć podczas obierania i wyciskania cytryn


składniki:
0,5l (2 szklanki) spirytusu
0,5l (2 szklanki) + 0,25l (szklanka) wody
300g (1,5 szklanki) brązowego cukru trzcinowego
8 cytryn

Zagotowujemy w rondelku 0,25l wody i dodajemy cukier. Mieszamy, aż cukier całkowicie się rozpuści. Odstawiamy do wystygnięcia.
Cytryny parzymy wrzątkiem i dokładnie myjemy. Ze wszystkich owoców ocieramy skórkę (żółtą część) i wyciskamy sok. Spirytus pół na pół z wodą umieszczamy w dużym słoju. Dodajemy syrop cukrowy, skórkę i sok z cytryn. Słój zakręcamy i mocno wstrząsamy. Odstawiamy na noc w celu przegryzienia się składników.
Następnego dnia przecedzamy na sitku zawartość słoja, aby uzyskać klarowny płyn. Odciśnięte skórki możemy dodatkowo zawinąć w gazę i wycisnąć z nich tym sposobem jeszcze trochę trunku. Limoncello przelewamy do butelek.
Servire freddo!
Odwiedź także FanPage bloga na Facebooku! Kliknij 

poniedziałek, 11 lipca 2011

Stanowczo polecam: kulinarne felietony Mistrza Marka Brzezińskiego

Jeśli słuchacie popołudniami Trójki lub czytujecie tygodnik Angora, z pewnością kojarzycie osobę pana Marka Brzezińskiego - korespondenta tychże mediów we Francji, a obecnie studenta prawdopodobnie najlepszej szkoły kulinarnej na świecie - paryskiej Le Cordon Bleu. Dziś poniedziałek, zatem świeżutka Angora w kioskach, a w środku pobudzający maksymalnie kubeczki smakowe felieton o tysiącu sposobach przyrządzania mięs, a na deser... przepis na kotleciki jagnięce. Wszystko przeczytane od deski do deski.
Porywający styl, wyszukane receptury, opisy procesów powstawania  francuskich delikatesów że ślinka cieknie, humor i autoironia: oto przepis na tekst od którego trudno się oderwać. No i jeszcze te studia w Le Cordon Bleu. Też by się chciało, może kiedyś...
Link do archiwalnych Trójkowych audycji wraz z zapisem tekstowym felietonów: http://www.polskieradio.pl/9/Audycja/7754
Tygodnik Angora: http://www.angora.com.pl/

Panna Cotta po polsku z czerwonymi owocami

 Odwiedź także FanPage bloga na Facebooku! Kliknij 

Moja totalna idolka od włoskiej kuchni Zosia (no może poza tą jedną wpadką z miodem gryczanym w lasagne ;] ) zawsze poszukuje w sklepach prawdziwej włoskiej śmietany "Panna di Cucina" do swoich włoskich potraw.
Natomiast ja, przytachawszy wczoraj 2 litry świeżego mleka prosto od krowy (z wierzchu którego zdjęłam warstwę gęstej śmietany), postanowiłam sprawdzić, jak wyjdzie mleczno-śmietankowy włoski deser "Panna Cotta" z wyłącznie polskich, a wręcz "okolicznych" składników (poza wanilią, której nie ma czym w zasadzie zastąpić). Deser chyba wyszedł. Z lodówki z resztą też, ekspresowo.
Panna Cotta po polsku 
przepis na 4 porcje
trudność: łatwe
kaloryczność: całkiem spora, ale co tam
Składniki:
250 ml śmietany kremówki
250 ml mleka
80g (niepełna szklanka) cukru
laska wanilii
2 łyżeczki żelatyny do namaczania w zimnej wodzie
2 łyżki wody
20 ml aromatycznego alkoholu - w oryginale mix rumu i wina, ja użyłam tatusiowego krupniku
Sos i dekoracja:
czerwone owoce sezonowe (truskawki, poziomki, maliny, wiśnie, czereśnie, czerwone porzeczki)
odrobina cukru

Namaczamy 2 łyżeczki żelatyny w odrobinie wody (około 2 łyżek). Odstawiamy.
Do rondla wlewamy mleko, śmietanę i alkohol. Wsypujemy cukier. Ostrym nożykiem rozcinamy wzdłuż laskę wanilii i wydłubujemy z niej ziarenka, które także umieszczamy w rondlu. Mieszając zagotowujemy i zdejmujemy z ognia. Dodajemy namoczoną żelatynę i energicznie mieszamy płyn rózgą aż do całkowitego rozpuszczenia żelatyny.
Przelewamy płyn do 4 filiżanek lub ceramicznych foremek i ostawiamy do przestygnięcia. Następnie umieszczamy w lodówce, gdzie panny muszą się ściąć.
Przygotowujemy sos owocowy: połowę owoców umieszczamy w blenderze z odrobiną cukru (ilość wedle preferencji). Miksujemy na gładką masę.
Przed podaniem rozlewamy kleksy sosu na 4 talerzykach. Foremki lub filiżanki zanurzamy w gorącej wodzie, dzięki czemu Panna łatwo wyjdzie z naczynia. Śmietankowe babeczki układamy na talerzach z sosem. Posypujemy resztą owoców. Buon appetito!
Odwiedź także FanPage bloga na Facebooku! Kliknij 

piątek, 8 lipca 2011

Na jagody! Cytrynowy biszkopt z jagodami i cytrynową galaretką

Odwiedź także FanPage bloga na Facebooku! Kliknij 
Cytryna to mój absolutny hit kuchenny. Wykorzystuję ją praktycznie do wszystkiego - począwszy od doprawiania zup i sałat, aż po desery i napoje wyskokowe. Wodę też zazwyczaj pijam z plasterkiem cytryny, nie przepadam jedynie za takową herbatą. Podczas mojego greckiego epizodu  nauczyłam się soczyście skrapiać cytryną nawet monoskładnikowe szaszłyki z wieprzowiny. Pycha.

W domu często piekło się żółciutki cytrynowy biszkopt. Postanowiłam wykorzystać rodzinny przepis jako bazę do najnowszego pomysłu na ciasto z jagodami. Ponieważ moje wypieki oprócz walorów smakowych powinny być też apetyczno-fotogeniczne, wymyśliłam, że żółty kolor ciasta świetnie dopełni się z jagodowym fioletem. W przypływie tegoż olśnienia, w połowie wczorajszej wyprawy rowerowej na poziomki zmieniłam zdanie i obrałam kurs na znajome jagodowe krzaczki (nadrobiłam 30km, ale było warto).

Zatem cytrynowy biszkopt i jagody. Do tego mój ulubiony, prosty krem z serka mascarpone z Piątnicy - tym razem zmiksowany z odrobiną jagód dla koloru. Na wierzch cytrynowa galaretka.
Jako że nie uznaję w mojej kuchni żadnych półproduktów, potraw z proszku i sztucznych barwników, galaretka powstała całkowicie od podstaw.

Cytrynowy biszkopt z jagodami i galaretką
Trudność: niezbyt trudne
Kaloryczność: jak policzę to napiszę

Składniki:
Biszkopt cytrynowy:
5 jaj
80 ml (1/3 szklanki) klarowanego masła lub oleju (najlepiej rzepakowego tłoczonego na zimno)
Sok i skórka starta z 1 cytryny
150 g (niepełna szklanka) mąki pszennej (jak zwykle polecam razową)
1 i 1/3 łyżeczki proszku do pieczenia
150 g (3/4 szklanki) cukru (najlepiej brązowego)
Krem:
1 opakowanie serka mascarpone 250g
50 g (1/4 szklanki) cukru
1 jajko
garść jagód
Galaretka:
3 cytryny
1 szklanka wody
100g (pół szklanki) cukru
1/2 opakowania żelatyny
ew. kilka nitek szafranu
Dodatkowo:
1 szklanka jagód (może być więcej)

Ciasto:
Piekarnik nagrzewamy do 180°C.
Żółtka oddzielamy od białek. Masło/olej, skórkę i sok z cytryny łączymy z żółtkami i ubijamy mikserem.
Mąkę wraz z proszkiem do pieczenia staramy się wmieszać do masy z żółtkami tak, aby nie było grudek.
Ubijamy białka z cukrem na sztywno, następnie delikatnie mieszamy z całą masą.
Przekładamy całość do tortownicy z wysmarowanym masłem dnem i brzegami. Pieczemy 35-45 minut aż ciasto będzie miało złocistą skórkę.
Po upieczeniu wyjmujemy z piekarnika i studzimy.
Krem:
Serek mascarpone ukręcamy z żółtkiem i cukrem. Osobno ubijamy białko i mieszamy delikatnie z masą serkową. Dzielimy krem na pół i do jednej połowy dodajemy zmiksowane na puree jagody.
Galaretka:
Z cytryn ocieramy skórkę i wyciskamy sok. Całość przekładamy do garnuszka, zagotowujemy. Dodajemy cukier i mieszamy aż się rozpuści. Wyłączamy gaz i opcjonalnie dorzucamy kilka nitek szafranu dla osiągnięcia intensywniejszego koloru. Studzimy.
Żelatynę przygotowujemy wg przepisu na opakowaniu, z tym, że musimy osiągnąć podwójne stężenie w wodzie. Przeważnie jedno opakowanie starcza na litr wody. Mamy 250ml wody, więc rozpuszczamy 1/2 opakowania.
Po rozpuszczeniu żelatyny dodajemy przecedzony i ostudzony sok cytrynowy. Czekamy, aż galaretka lekko stężeje, ale wciąż będzie płynna.

W międzyczasie przekrajamy ciasto na pół, tak aby osiągnąć 2 blaty. Możemy nasączyć je lekko jakimś alkoholem, osobiście polecam limoncello (przepis wkrótce).
Na dolnym blacie rozsmarowujemy ciemny krem. Dociskamy górnym blatem. Nań ląduje krem jasny i równomiernie rozrzucona szklanka jagód.
Ciasto powtórnie musimy zamknąć w tortownicy lub zrobić wokół z papieru do pieczenia wysoki i ciasny rant.
Łyżką powoli rozlewamy na jagodach lekko stężoną galaretkę.
Ciasto przed podaniem chłodzimy w lodówce.
Odwiedź także FanPage bloga na Facebooku! Kliknij