Tej wiosny już po raz czwarty "nastawiłam" podpiwek z białego lilaku. Zaczynałam nieśmiało od litrowego garnuszka, w tej chwili fermentują sobie 3 dziesięciolitrowe wiadra tej ambrozji i takiej samej pojemności gar. Do podpiwku nadaje się nie tylko bez, można użyć także płatków dzikiej róży lub jaśminu.
Podpiwek wybywa z lodówki tak szybko, że obawiam się, iż tych wiader starczy zaledwie na kilka dni... A jest naprawdę pyszny: kwiatowy, słodko-kwaśny, orzeźwiający, lekko szczypiący w język, troszkę alkoholowy. W smaku przypomina tzw. "szampan", który w latach 80-tych można było nabyć w szklanych, pękatych butelkach takich samych jak śmietana, zamykanych "kapslem" z twardej folii aluminiowej. Pamiętacie taki przysmak?
Wg mnie jest to znakomita alternatywa dla wszelkich słodkich przemysłowych napojów. Polecam go wszystkim tym, którzy nie tykają tego chemicznego paskudztwa, a przecież nie samą wodą człowiek żyje (czy jakoś tak).
Proporcje na 5 l podpiwku (uprzedzam, że mniej absolutnie nie opłaca się produkować)
Syrop cukrowy w stężeniu 1:10 (czyli w naszym przypadku 500g cukru na 5l wody)
Sok z 1 cytryny (może być więcej)
Minimum 10 kwiatostanów lilaku
25g drożdży piekarskich
Kwiatostany należy zebrać świeże, nieprzekwitnięte, najlepiej zrobić to w suchy słoneczny dzień, kiedy bez ma najbardziej intensywny zapach.
Cukier rozpuszczamy we wrzaącej wodzie, syrop studzimy do temperatury pokojowej i namaczamy w nim kwiaty bzu na 2-3 doby. Po usunięciu kwiatów dodajemy sok z cytryny i pokruszone drożdże. Po kolejnych 3 dniach podpiwek zamykamy w butelkach, ale takich, które nie niosą za sobą zagrożenia wybuchem. Gdy napój będzie leciutko bąbelkować, jest to znak, że jest już gotowy do spożycia. Należy wtedy butelki umieścić w lodówce, aby wyhamować proces fermentacji, a napój nie zrobił się zbyt kwaśny. Poza tym schłodzony kwas smakuje bosko...
Wielu miłych, ciepłych wieczorów o smaku kwiatowego podpiwku życzy Cookie Monster:)


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz